Qlturka: Instytut – muzyczna energia
Marcin Zając | 19 lipca 2017
Dwa razy do roku w Warszawie ma miejsce jedno z najbardziej niesamowitych wydarzeń muzyki elektronicznej na mapie Europy. Mowa o Instytucie. Dla każdego amatora techno przybycie na tę imprezę powinno być obowiązkowe.
Podróż na zachodni kraniec stolicy (Ursus) zajmuje sporo czasu. Na szczęście organizatorzy dbają o współpracę z firmami zajmującymi się przewozami osób. Pół roku temu oferowano kod promocyjny. A ostatnio, 13 maja – w dniu imprezy – wystartowała nowa aplikacja z najtańszym transportem dostępnym w Warszawie. Skorzystanie z usług partnera daje pewne przywileje. Podjechać można pod same bramki wejściowe.
Niewiarygodne wrażenie robi już sam budynek, w którym odbywają się koncerty. Wysoka na 12 pięter Hala Najwyższych Napięć jest jednocześnie minimalistyczna i monumentalna. Pierwsze spojrzenie pozwala przenieść się w industrialny wymiar zupełnie nieprzystający do codzienności. Po uporaniu się z wejściem przez bramki stajemy przed wyborem. Sceny są trzy, a każda kusi hipnotyzującymi dźwiękami.
Najpierw jednak, zgodnie z duchem festiwalów, pieniądze wymienić trzeba na żetony. Odbieramy planszę kartonikowych kwadracików, którymi teraz zapłacimy za szatnię, ale też piwo, wodę i inne napoje. Po napełnieniu plastikowego kubka wybraną przez siebie cieczą udajemy się w stronę wielkich wrót prowadzących do głównej sceny Instytutu.
Na początek trafiamy na DEAS, czyli Karola Mozgawę. Urodzony w Grecji, mieszkający w Krakowie. Na jego stronie można dowiedzieć się, że jako nastolatek zetknął się z muzyką między innymi Portishead i Massive Attack. Inspirację tymi zespołami słychać w jego kompozycjach. Ciężkie brzmienia zniewalają umysł. Ciało samo tańczy tak, jak pokieruje perkusyjny beat.
Parę słów o wnętrzu Hali Najwyższych Napięć. Wzrok przyciąga zwłaszcza zdolny wytwarzać pioruny generator udarów o napięciu 5 megawoltów. Laboratoria energetyczne takie jak to przy ulicy Mory 8 w Europie są trzy. Tylko w jednym z nich można jednak przetańczyć całą noc do dźwięków elektronicznej muzyki. Istnieje też możliwość przejażdżki windą, z której podziwiać można wnętrze i bawiącą się publikę z góry.
Nie należy jednak ograniczać się do tylko jednej sceny. Przed pierwszą w nocy trafiamy na Luzztro Records Stage. Tam spędzimy nieco czasu przy upojnych rytmach gdańskiego duetu Cranz. Za didżejką zobaczymy logo słynnego z afterów warszawskiego klubu wzbogacone psychodelicznymi wizualizacjami. Ogień, fraktale, symetryczne linie i inne wzory cieszą wzrok oraz zapewniają niezapomniane przeżycia.
Później zwiedzamy ostatnią nieodkrytą tego dnia lokację – Halę Wysokich Napięć. Grający w tym czasie Randomer (Rohan Walder, Londyn) jest jak na mój gust jednak trochę zbyt surowy w brzmieniu. Na razie wychodzimy, ale za jakiś czas wrócimy tu na o wiele lepiej przyswajalne Abstract Divison. Holendrzy potrafią zapętlać dźwięki jak mało kto. Poruszając się do ich muzyki, poczuć można cudowne odprężenie.
Tam i z powrotem, docieramy ponownie do Hali Najwyższych Napięć na końcówkę seta Shifted. Tym razem Wielka Brytania nie zawodzi. Do uszu dostarczane są nam naprawdę soczyste brzmienia. W oczy rzuca mi się koszulka NASA. Nie jest nie na miejscu, atmosfera na parkiecie jest naprawdę kosmiczna.
Oprawa graficzna jest perfekcyjna. Światła koncentrują się na generatorze udarów i starają się ruszać żywiołowiej niż pogrążeni w tańcu ludzie. Ze sceny leci dym. Gdy stoi się w odpowiednim miejscu, dookoła nie widać nic. Jedynym drogowskazem jest docierająca do uszu melodia. Mgła zmienia kolor, bo jest odpowiednio doświetlana. Czysta magia.
Od godziny trzeciej do czwartej gra Mathew Jonson live. Moim zdaniem najlepsza godzina tej nocy. Stan, w który potrafi nas przenieść ten Kanadyjczyk, jest nie do opisania. Trzeba tam być, trzeba to usłyszeć, trzeba do tego zatańczyć. Zaraz po nim na scenę wchodzi największa gwiazda imprezy – Richie Hawtin, kolejny muzyk z Kanady. Jego nieortodoksyjne podejście do techno wprowadza w istny trans. W środku Hali Najwyższych Napięć robi się jaśniej. Wschód słońca oglądany przez gigantyczne wrota zapisuje się w pamięci jak fotografia. To coś, czego nie zapomnę przez całe życie. Nie wiem kiedy mijają dwie godziny.
To już szósta rano. Zamawiamy taksówkę, żeby dotrzeć z powrotem do „cywilizacji”. Taką imprezę trzeba solidnie odespać. Po przebudzeniu jest się pewnym dwóch rzeczy – zakwasów i chęci powrotu na kolejną odsłonę Instytutu.
Tagi: Qlturka, Instytut, impreza techno, muzyka elektroniczna, Hala Najwyższych Napięć
Komentarze użytkowników (0)
Dodaj komentarzKalendarz Imprez
Najbliższe wydarzenia
12 czerwca - 21 sierpnia 2022
Falenickie Koncerty Plenerowe 2022
5 - 26 sierpnia 2022
Potańcówki w Sinfonii Varsovii
6 - 28 sierpnia 2022
Bezpłatne rejsy i przeprawy promowe w Wawrze!


Nasza ankieta
Jaki sport najchętniej uprawiasz w Wesołej?