Weltschmerz online

Weltschmerz online
„Sala samobójców”, reż. Jan Komasa
Przyznam szczerze, że kiedy po raz pierwszy ujrzałam trailer do „Sali samobójców” uznałam, że targetem tego filmu są przeżywające Weltschmerz trzynastolatki, które zafascynowane kulturą emo obnoszą się ze swoim nie zawsze prawdziwym cierpieniem. Jednak najpierw do zobaczenia całości zaczął namawiać mnie mój znajomy, następnie przeczytałam całe mnóstwo pozytywnych recenzji co znacznie zmieniło moje spojrzenie na debiut Jana Komasy. Podjęłam więc śmiałą decyzję o wybraniu się do kina i obraz mnie zaskoczył – okazał się bliskim geniuszu głosem pokolenia.
Film, co zapewne wszyscy już słyszeli, opowiada o Dominiku, który ma wielce zapracowanych rodziców oraz równie uzależnionych jak on sam od internetu znajomych. Jest właściwie przeciętnym nastolatkiem, jednak coś – nie do końca wiadomo co – sprawia, że tak dalece zagłębia się w świat wirtualny i znajomość z niejaką Sylwią, która jest szefową internetowego światka jakim jest Sala Samobójców, że jego życie zaczyna się sypać.
Nie sposób nie wspomnieć w pierwszej kolejności o tym, że znaczna część filmu, tak jak życie Dominika, odbywa się w rzeczywistości wirtualnej. Film nie bez kozery powstawał kilka lat – dopracowanie postaci i całego otoczenia, w którym obracają się avatary bohaterów w tak dokładny sposób musiało zająć mnóstwo czasu. Jeśli chodzi o polskie kino tak dalekie wykorzystanie technologii komputerowych jest przełomem.
Przejdźmy jednak do prawdziwych ludzi – aktorstwo nie pozostawia niedosytu. Absolutnym odkryciem jest Jakub Gierszał, którego miałam już okazję chwalić jako wyróżniającego się aktora we „Wszystko co kocham” (kiedy wszyscy pisali peany na cześć odtwórcy głównej roli, Mateusza Kościukiewicza). Bardzo wyważenie, a zarazem doskonale grają Agata Kulesza i Krzysztof Pieczyński, czyli rodzice Dominika. Również role epizodyczne, czy nawet postać Sylwii, która jest prawie samym głosem, pozostawiają ślad w pamięci. Jednym słowem – brawa dla reżysera.
Także fabuła jest zbudowana dość zgrabnie i zaskakuje – co najmniej kilka razy wydaje się, że cała historia ma się ku końcowi, a tymczasem okazuje się, że idzie zupełnie innym torem. Wszystko razem wprowadza w stan przygnębienia na kilka dni i uczy nas bolesnej lekcji o zagubieniu współczesnej młodzieży, która nie mając się przeciw czemu buntować, nie mogąc znaleźć żadnej wyraźniej drogi kończy niejednokrotnie tragicznie.
Chcę również pochwalić bardzo klimatyczne, mroczne zdjęcia, nietypowe kadry (chociażby te ukazujące Dominika w jego ciemnym pokoju, oświetlonego jedynie ekranem komputera). Jeśli chodzi o muzykę – nie jestem fanem zespołu Billy Talent, który pełni tu rolę przewodnią, ale do obrazu pasuje.
Co najważniejsze, należałoby uciszyć głosy krzyczące niemalże, że „Sala samobójców” jest oskarżycielską litanią, której celem jest internet. Zdecydowanie nie. Jan Komasa nie ocenia, nie stwierdza kategorycznie kto jest winny sytuacji pokazanej w obrazie. Raczej szuka, wskazuje możliwe drogi. Jednak do końca nie wiadomo – czyją winą jest taka postawa nastolatków (czy też konkretnie – wejście Dominika zbyt głęboko w świat wirtualny) – rodziców, internetu, znajomych, społeczeństwa jako ogółu? Może to zapracowani rodzice, nie mając czasu dla syna i próbując załatwić wszystko pieniędzmi (Dominik ma wszystko – od szofera po najdroższy sprzęt elektroniczny), doprowadzili do tragedii? Może to prześladujący go za pomocą portalu Facebook znajomi? A może kompilacja tego wszystkiego? Na to pytanie musimy odpowiedzieć sobie sami. Film na pewno zmusza do takich refleksji jak i ogólnego zastanowienia nad stanem społeczeństwa, podejściem do wychowania, czy też realiami polskich szkół i relacji między młodzieżą. Jeśli film ten przekona do zauważenia, czy właściwie poznania, swojego dziecka chociaż jednego rodzica, który tego do tej pory nie miał okazji uczynić - doskonale. Mam nadzieję, że nie wszyscy spojrzą na to obojętnie uparcie twierdząc „Przecież mojej rodziny to nie dotyczy, moje dziecko jest zupełnie inne, ja sam jestem zupełnie inny”.
Na koniec, nie mogę nic innego zrobić ponad szczere polecenie filmu – droga zapoczątkowana przez innych młodych reżyserów, między innymi przez wspomniane „Wszystko co kocham”, jest dzięki Bogu nadal kontynuowana. Oby tak dalej, zdecydowanie wolę takie ciężkie kino, niż kolejną komedię romantyczną z przewidywalnym aktorskim składem.
Tagi: film, sala samobójców, kino, recenzja, Qlturka
Komentarze użytkowników (0)
Dodaj komentarz
Kalendarz Imprez
Najbliższe wydarzenia
2 - 9 października 2023
Spotkania nt. budów ul. Bursztynowej i Babiego Lata


Nasza ankieta
Czym najczęściej podróżujesz do centrum Warszawy?